Siedzę sobie właśnie w Gdańsku, w moim dwuosobowym pokoju i myślę sobie jak bardzo chciałabym wrócić do domu. Ludzie w moim wieku dzielą się na dwie grupy:
- Na takich, którzy cieszą się, że idą na studia (ze względu na imprezy, nowe znajomości, podrywy itp) i nie przeszkadza im, że są daleko od domu, a nawet często uciekają jak najdalej, ażeby dom ten odwiedzać tylko na święta i innego typu uroczystości.
- Na ludzi mojego pokroju, którzy odliczają do weekendu aby pobyć trochę czasu z rodziną. W środowisku, które się zna od zawsze i w którym człowiek czuje się jak ryba w wodzie.
Nie lubię zmian, wręcz nienawidzę. Może dlatego to wszystko jest dla mnie takie trudne? Mogły mieć na to wpływ również ostatnie wydarzenia, które były dla mnie dość trudne. Nie wiem. Jestem tutaj kilka dni a mam wrażenie, że upłynęła już wieczność. Dziwny ze mnie człowiek. Możliwe, że nawet trochę trudny i niezrozumiały. Słyszę ciągle "Daj spokój. Przyzwyczaisz się.". A co jeśli ja nie chcę się przyzwyczajać? Jak w ogóle można przyzwyczaić się do tęsknoty?
Nie mam ostatnio ochoty obrabiać żadnych zdjęć, ani jakichkolwiek robić. Z tego powodu podzielę się z wami starymi ujęciami, które lubię. Większość z was pewnie już je widziała, na tym blogu lub na starym. Jak zawsze liczę na jakieś komentarze.
Kaja